Quantcast
Channel: StellaLily Beauty Blog
Viewing all 267 articles
Browse latest View live

ROZDANIE Wygraj ANASTASIA BEVERLY HILLS Bold & Beautiful Kit

$
0
0
Dzisiaj mam dla Wszystkich moich czytelników wspaniałą niespodziankę, bowiem do zgarnięcia jest fantastyczny zestaw Anastasia Beverly Hills.
Mam nadzieję, że tej marki nie trzeba nikomu przedstawiać. Zestaw jest o tyle świetny, że zawiera cienie do powiek oraz paletę z akcesoriami do brwi, woskiem i cieniem. Wszystko w charakterystycznej dla Anastasii pięknej szacie graficznej.






Aby wziąć udział:

  • bądź publicznym obserwatorem bloga stellalily.pl
  • polub mnie na Instagramie lub Facebooku :)
  • udostępnij info. o tym rozdaniu na dowolnym portalu społecznościowym lub na swoim blogu
  • podaj swój nik pod którym obserwujesz mojego bloga :)

Wszystkie dane podaj w komentarzu poniżej.
Informację o rozdaniu możesz udostepnić na swoim blogu (wykorzystaj baner) Facebooku, Instagramie, Twiterze, etc. 
Nie zapomnij podać linka !

Rozdanie trwa do Mikołajek czyli do 6 grudnia 2014, do północy :)
Po tym czasie wybiorę szczęściarza. 
Sponsorem nagrody jestem ja, rozdanie nie podlega ustawie o grach losowych.

Życzę wszystkim fantastycznej zabawy :)

MAKEUP z Naked2 i Marc Jacobs

$
0
0
Będąc w Chicago miałam okazję dokładnie przyjrzeć się marce Marc Jacobs Beauty, zgarnęłam też kilka próbek. Niestety nic nie zwróciło mojej uwagi na tyle bym zdecydowała się na poważniejsze zakupy. Postanowiłam w domu na spokojnie przejrzeć sample i tak na szybko powstał ten oto makijaż.
Dzisiaj tylko i wyłącznie pierwsze wrażenia, żadna recenzja bo próbek starczyło na jeden makijaż.

Podkład Genius Gel - odcień nr 26 Bisque medium na tej kartce z odcieniami wydaje się ciemny jednak w rzeczywistości okazał się jasny, nawet bardzo. Idealnie się dopasował do mnie. Sam podkład lekki, nie znawałabym go jednak żelowym. Krycie fatalne, bardzo delikatne wyrównanie kolorytu przy dwóch warstwach. Na szczeście korektor dał radę i pokrył niedoskonałości. Nie sądzę bym kiedykolwiek wróciła do tego podkładu i myślała o jego zakupie, raczej do cer bardzo idealnych, nie mających totalnie nic do ukrycia. Poza tym pod koniec dnia podkreślał suche skórki, nie ładnie...

Korektor Remedy - odcień nr 1 Rendezvous. W przeciwieńskwie do podkładu korektor uratował sytuację. Krycie dobre, nawet bardzo porównywalne do Magica HR. Odcień jasny, bardzo jasny a są jeszcze jaśniejsze. Zatem ogromny plus za duży wybór jasnych odcieni. Niestety liczyłam na większą kremowość i jeszcze większe właściwości rozświetlające. Szkoda, bo mogło być lepiej. Troszkę wchodzi w drobne linie mimiczne i zmarszczki więc to wymagało poprawek w ciągu dnia. Oglądałam ten korektor kilka razy na stoisku i nie ukrywam, że byłam bliska zakupu, jednak ta próbka utwierdziła mnie w przekonaniu, że jednak to nie to czego szukam.

Pozostałe kosmetyki:
cienie NAKED2: Chopper, Tease, Busted, Bootycall, Pistol. 
brwi: Anastasia Beverly Hills Dipbrow Pomade Taupe
baza: NARS Pro-Prime Smudge Proof Eyeshadow Base
kredka: Max Factor Kohl Pencil 090 Natural Glaze
eyeliner: KAT von D Tattoo Liner Trooper
tusz: CoverGirl Clump Crusher by lashblast
zalotka: Shu Uemura

błyszczyk L'Oreal 102 Rose Finale, 
pudry: Anastasia Beverly Hills Contour Kit, 
róż Bourjois 33 Lilas d'Or












Baza pod cienie NARS Pro-Prime Smudge Proof Eyeshadow Base

$
0
0
Baza pod cienie to kosmetyk w moim makijażu obowiązkowy. Bez niej nie rozpoczynam w ogóle pracy z cieniami. Moja mocno opadająca powieka tego wymaga. Kosmetyk ma działać jak należy od niego zależy cały makijaż oka :) Przez wiele lat moimi ulubieńcami była baza z ArtDeco oraz Urban Decay PP Eden. Tą ostatnią lubiłam przez pewien czas bardzo ze względu na mocne właściwości kryjące, działała jednocześnie jako baza i korektor. Aktualnie jej miejsce zajęła baza Laury Mercier w odcieniu Pink - jestem z niej bardzo zadowolona i raczej do Urban Decay już nie wrócę.
Dzisiaj natomiast o bazie, którą kupiłam podczas wakacji z czystej ciekawości dla marki NARS.Chciałam coś wypróbować a nie oszukujmy się, tandetne kartonowe opakowania tej firmy raczej nie zachęcają do zakupu. Na szczęście producent postawił na jakość i tym marka zdobywa rzesze fanów. 
Czy baza okazała się równie dobra? Zapraszam dalej... :)




Baza Pro-Prime Smudge zamknięta jest w opakowaniu z aplikatorem. Przyznam się, że trochę mnie to martwi bo nie wiem ile jeszcze jej tam zostało i jak wydobyć resztki. No ale czas pokaże ;) 
Czarna rączka jest gumowana, tak jak w większość opakowań tej firmy. Dzięki temu opakowanie dobrze trzyma się dłoni i raczej nie ma mowy aby się wyślizgnęło.

Kosmetyk jest bezzapachowy, leciutki i wystarczy go naprawdę niewiele aby pokryć całą powiekę. Baza utrwala się na powiece bardzo szybko a cienie nałożone na nią są praktycznie nie do zdarcia. Poniżej na dłoni pokazuję cień nałożony na jeszcze całkowicie nie utrwaloną bazę. Po kilku minutach myłam rękę dwa razy mydłem i nadal wygląda idealnie. Sama nie mogłam w to uwieżyć. Jednak zmywa się to szybko i delikatnie płynem micelarnym co mi się bardzo podoba. Baza też absolutnie nie podrażnia oczu i nie wywołuje łzawienia.
Skład całkiem przyzwoity jak na bazę, zawiera kilka ciekawych ekstraktów i wyciągów, m.in z ryżu oraz unikalne polimery. 

Uważam, że jest to jedna z najlepszych baz jakie miałam okazję używać. Niesamowicie trwała, cienie idealnie wyglądają na powiece przez cały dzień, nic się nie roluje, nie waży i nie zbiera w załamaniach co niestety miało miejsce przy bazie Urban Decay
Nie zauważyłam też aby baza niegatywnie wpływała na stan skóry, nie wysusza. 
Jestem bardzo zadowolona z tego zakupu. Cena tej bazy to 25$ + tax - nie jest to mało ale jeśli szukacie pożądnego produktu to warto zainwestować. 





Skład:
Isododecane, Talc, Cyclopentasiloxane, Disteardimonium Hectorite, Vp/Eicosene Copolymer, Dimethicone, Cetyl Ethylhexanoate, Cyclohexasiloxane, Sorbitan Sesquioleate, Trimethylsiloxysilicate, Caprylic/Capric Triglyceride, Propylene Carbonate, Peg-40 Stearate, Sorbitan Olivate, Tocopheryl Acetate, Cera Alba (Beeswax), Phenoxyethanol, Diethylhexyl Syringylidenemalonate, Oryza Sativa [Oryza Sativa (Rice) Bran Oil Extract], Triethoxycaprylylsilane, Castor Oil Phosphate, Sea Whip Extract, Mica, Ci 77891 (Titanium Dioxide), Ci 77163 (Bismuth Oxychloride).




Baza pieknie podbija kolor cieni. Wydaja się intensywniejsze a przy tym mocno się trzymają.


Na koniec przypominam o rozdaniu w którym do zagarnięcia jest set Anastasia Beverly Hills :)
Zapraszam serdecznie !


MAKEUP Morski akcent :)

$
0
0
Tradycyjnie w niedzielę staram się popełnić jakiś makijaż :) 
Dzisiaj z morskim akcentem na dolnej powiece.
Użyte kosmetyki: 









Przypominajka ROZDANIE Wygraj ANASTASIA BEVERLY HILLS

$
0
0
Kochani przypominam, że jeszcze kilka dni i kończy się rozdanie na moim blogu :)
Kto jeszcze nie miał okazji się zgłosić nadal ma szansę zrobić to TUTAJ:)
Zapraszam serdecznie. 





MAKEUP Idealnie w świątecznym nastroju :)

$
0
0
Święta tuż, tuż... Na wielu blogach pojawiły się nawet propozycje makijażu na Sylwestra. Ja aż tak daleko nie wybiegam w przyszłość. Jednak zmalowałam coś inspirując się świętami Bożego Narodzenia. Zieleń i mieniące się tysiącami kolorów złote drobinki, wszystko to idealnie wpasowuje się w ten niesamowity klimat.

Odcień podkładu na zdjęciach wyszedł nieco przekłamany, wrrr... :/ Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :)

Użyte kosmetyki:









Na koniec przypominam o moim rozdaniu :)
Do zgarnięcia fantastyczny zestaw firmy anastasia Beverly Hills. Zapraszam serdecznie TUTAJ !



Wyniki + bonus moje dwa makijaże do pracy :)

$
0
0
Uwaga, uwaga, mam wyniki i przepraszam, że dopiero teraz ale zgłoszeń było bardzo dużo a chciałam dokładnie wszystko sprawdzić. Cieszę się, że rozdanie Wam się podobało. Już szykuję dla Was kolejną niespodziankę w której również będzie do zgarnięcia kosmetyk tej marki, tym razem do twarzy. Zatem bądźcie czujni i zaglądajcie :)
A łapka Stelli wybrała karteczkę z nikiem:

Panna Vejjs

Serdecznie gratuluję zwycięzcy :)
Proszę o email z danymi do wysyłki.

Bonusowo...
Mój makijaż do pracy. Zazwyczaj lekki i podkreślający delikatnie oczy. Kiedyś więcej szalałam z kolorami, teraz stawiam głównie na ciepłe brązy i delikatne róże, wszystko z domieszką złota. 










Sypki pigment Maybelline Color Tattoo Pure Pigments 24 hr

$
0
0
Zakup sypkich pigmentów zdarza mi się naprawdę sporadycznie i też nieczęsto po nie sięgam. Marka Maybelline w swojej ofercie posiada takie i raz po raz daję się skusić właśnie na ich pigmenty. Dlaczego? A to dlatego, że odcienie wg mnie są całkiem fajne. Mimo, że z poprzedniego TU nie byłam do końca zadowolona to postanowiłam spróbować jeszcze raz.
Dzisiaj pokazuję 55 Bradley Brazen.
Idealny odcień do moich ulubionych delikatnych makijaży :)








Praktycznie mogłabym skopiować informacje z poprzedniego posta, bo jest dokładnie taki sam jak ten zielony, który już pokazywałam (link wyżej). Nie pyli, nie osypuje się, ma lekko wilgotną konsystencję, ładnie przylega do powieki. Posiada satynowe wykończenie, ma dobrą pigmentację i rewelacyjnie się cieniuje.
W poprzednim poście pisałam też, że jestem niezadowolona z trwałości. I faktycznie tak było... Jednak uwaga! To baza Urban Decay nie dawała sobie zwyczajnie rady. Aktualnie robię makijaże na bazie Nars i trzymają się bez zarzutu. Co prawda pigment pod koniec dnia traci na intensywności ale nic się nie roluje i nie znika jak na UD.
W polskich drogeriach nie widziałam nigdzie tych pigmentów, jednak jeśli macie gdzieś okazję kupić to polecam. Warto za tą cenę spróbować :)

Projekt DENKO vol. 10 listopad - grudzień 2014

$
0
0
Dzisiaj postanowiłam uporać się z ostatnimi zużyciami tego roku. Mimo upływu 2 miesięcy nie nazbierało się tego dużo i jak zwykle dominują produkty do włosów... Czemu? Naprawdę nie wiem. Kolorówka ostatnio wcale nie ubywa a wręcz odwrotnie mam wrażenie, że się rozmnaża jak króliki :P Co do tych zużyć to mam tu dzisiaj kilka moich bezwzględnych faworytów oraz kilka kosmetyków, które znalazły się w mojej łazience zupełnie nieplanowane.
Zapraszam :)



Matricium Biodermy - ulubieniec od chyba 3 lat, ciągle wracam do tego specyfiku i gdyby nie cena to chyba używałabym cały czas. Pięknie koi moją cerę i nawilża, jak dla mnie cudo.


Lush Angels on bare skin - jeden z ulubionych czyścików tej firmy, chyba 3 opakowanie. Będę wracać recenzja była tutaj :)


John Frieda Sheer Blonde - korygujący szampon do włosów blond. Nie wiem czemu ponownie sięgnęłam po szampon z tej serii. Używałam wcześniej tego niby rozjaśniającego i strasznie go nie lubiłam. Ten nie jest wcale lepszy, moje włosy są po nim sianowate a odcień wcale się nie odświeża. 


Alverde Aloe Vera Hibiskus - szampon, który przywiozłam z Chorwacji wreszcie doczekał się zużycia i szkoda, bo był całkiem fajny. Pachniał obłędnie ale wydajność miał strasznie kiepską, nie wystarczył nawet na 10 użyć. Wielka szkoda, może kiedyś przy okazji do niego wrócę.


Batiste suchy szampon - najczęściej używany suchy szampon w tym roku. Mam spory zapas w różnych zapachach, więc uwielbienie trwa ;)


Taft suchy szampon - kupiłam kiedyś przypadkiem jak zabrakło mi Batiste i to był strzał w kolano, straszny produkt. Na szczęście mała pojemność i szybko pożegnałam ten koszmar.


Balea Melon Tango żel pod prysznic - nadal żele Balea rządzą w mojej łazience, bo przywiozłam z Chorwacji taki zapas, że chyba do następnych wakacji mi ich starczy :P Za tą cenę całkiem przyzwoity kosmetyk, choć nie raz mam wrażenie, że lekko wysuszają mi skórę, na szczęście olej na mokrą skórę ratuje sprawę. Myją przyzwoicie :)


Balea Melon Tango mydło do rąk - podobał mi się zapach więc wzięłam :) Myło OK.


Tołpa Botanic Białe kwiaty płyn micelarny - faktycznie delikatny ten płyn, zdecydowanie bardziej niz inne micele tej firmy, jednak zapach był dla mnie zbyt męczący, intensywny. Wolę płyny bezzapachowe, uwielbiam micele Tołpy ale po tego raczej już nie sięgnę.


Yves Rocher balsam do ciała o zapachu konwalii - uwielbiam balsam z tej serii, leciutki, pięknie pachnący aż żal mi było go używać, wracam do niego na pewno. Więcej o tej serii było TUTAJ :)


Revlon odżywka do włosów - ta miniatura raczej nie przekonała mnie do zakupu pełnowymiarowego opakowania. Liczyłam na większe nawilżenie włosów.


L'Oreal Prodigy farba do włosów - pozostała odżywka do włosów, która o dziwo jest mega wydajna i starcza naprawdę na kilka użyć. Wracam do tej farby systematycznie.


GoArgan+ ogórecznik - absolutne moje cudo, uwielbiam taki miks oleju arganowego. Pachnie obłędnie i używałam go i do twarzy i do ciała. Chcę go dużoooo... Na pewno pojawi się w ulubieńcach roku :)


Pharmaceris N żel do mycia twarzy - całkiem przyzwoity, używałam kilka miesięcy. Nie wysuszał i nie podrażniał, idealny rano do odświeżenia buzi. Może spróbuję pianki z tej serii.


Clinique All About Eyes - miniatura kremu pod oczy. Od czasu do czasu wpada mi przy okazji zakupów ten kremik, teraz znów sobie o nim przypomniałam dlatego pełnowymiarowa wersja do mnie już leci. Idealny na dzień, na noc wolę ANR EL. 


Bielenda Ideal Skin maska algowa - sięgam po algi jak tylko moja cera potrzebuję ukojenia. Bielenda to dobra marka i lubię ich algi tak samo jak Clareny. Mam spory zapas i często do nich wracam :)

To tyle jeśli chodzi o ten rok. Porządki zrobione :) Teraz czas na podsumowanie roku i oczywiście ulubieńców. Na pewno się kilku znajdzie. 
Wam życzę na Nowy Rok wszystkiego co najlepsze, przede wszystkim wytrwałości w prowadzeniu bloga, zdrowia i samych fajnych promocji w drogeriach :) Najlepszego kochani!
Na koniec dodam tylko, że przygotowuję też dla Was noworoczną niespodziankę, zatem zagladajcie :)

Ulubieńcy roku 2014 KOLORÓWKA || Makeup Favorites 2014

$
0
0
To niesamowite jak szybko czas płynie... Gdzieś tam w mojej podświadomości ciągle wierzę, że mam dwadzieścia parę lat. I tylko dorastające dzieci i zmarszczki przypominają mi, że niestety prawdziwy licznik jest okrutny. 
No ale od czego są fantastyczne kosmetyki, które pomagają nam ukryć upływającą z nas młodość i wydobyć atuty, które każda z nas ma wyjątkowe i niepowtarzalne :)

Poniżej zestaw, w którym starałam się zawrzeć same perełki te najulubieńsze. Jest też kilka kosmetyków, które zasłużyły na miano kosmetyku wszechczasów ale o tym szerzej będzie pod każdym zdjęciem.
Niestety w roku 2014 nie znalazłam szminki czy błyszczyka tego naj naj. Przewinęło się przez moje ręce kilka fajnych produktów tego typu ale nie porwały mnie tak by je tu umieścić. Może znajdę taką szminkę w tym roku, trzymajcie kciuki :)


Guerlain Tenue de Perfection podkład - miałam go w odcieniach 03 i 02. Odkryłam go dzieś na wiosnę i od tej pory porwał mnie na całego. Mimo, że często zdradzałam go z podkładem Kat von D i minerałkami Lucy Minerals (które nadal posiadają status najlepszych minerałów EVER:) to mimo wszystko Tenue de Perfection sprawiał, że moja cera zawsze w nim wyglądała najlepiej. Recenzja była TUTAJ.



Eyeliner Kat von D Tattoo Liner Trooper - najlepszy eyeliner w pędzelku jaki kiedykolwiek miałam. Pędzelek jest mięciutki i delikatny a zarazem elastyczny a sam protukt jest niesamowicie trwały i mocno napigmentowany. Recenzja TUTAJ.
Kredka Max Factor nr 090 - pobiła u mnie słynną kredkę Illamasqua Vow (porównanie obu). Trwała, tania i daje efekt wypoczetych oczu.
Zalotka Shu Uemura - zdradziłam ją z INGLOTem i nie żałuję. Na pierwszy rzut oka niby podobne ale jakoś częściej i z większą przyjemnością używam własnie tej.
MAC Fix +świetny odświeżający spray, który nie tyle utrwala makijaż co zdejmuje z twarzy efekt pudernicy. Woda termalna działa podobnie ale Fix+ przy tym bajecznie pachnie, uwielbiam ;)



Róż Dior MY LADY 002 Blush Cannage Summer Edition 2014 for Saks - najdroższy róż w mojej kolekcji, najbardziej wyczekany i wg mnie najpiękniejszy róż roku 2014. Ciężka, perfekcyjnie wykonana puderniczka i genialną zawartością. Totalny zachwyt trwa, na więcej info. zapraszam TUTAJ. Ciekawa jestem czy i ten rok będzie obfitować w takie perełki... Mam nadzieję, że tak ;)
Guerlain Meteorites Aquarella - bardzo długo nie mogłam się zdecydować na kulki. Jedyne, które wcześniej mi się podobały to "smocze", niestety jak to z LE bywa zniknęły jak ciepłe bułeczki. Aż wreszcie po raz kolejny doczekałam się wymarzonych odcieni kulek. Aquarella to był strzał w 10-tkę. Pięknie wyglądają na mojej buzi. Z miesiąca na miesiąc bardziej się nimi zachwycam. Post o Aquarella był TUTAJ i TU.


NARS Pro-Prime eyeshadow base - odkryłam ją w lipcu i nadal jestem jej wierna, najlepsza baza jaka miałam. Zdecydowanie pobiła Urban Decay PP. Recenzja TUTAJ.
Helena Rubinstein Magic Concealer nr 01, 02 - najlepszy korektor pod oczy jaki kiedykolwiek miałam. Dla mnie absolutny must have, kosmetyk wszechczasów! Na recenzję zapraszam TUTAJ.
Tusz do rzęs Cover Girl Clump Crusher by lashblast - na początku się z nim nie lubiłam, nie mogłam ogarnąć tej szczoteczki. Jednak z czasem pokazał, że najpiękniej wyczesuje moje rzęsy, sprawia, że są bajecznie równo pokryte tusze, bez grudek. Trzeba się trochę przyłożyć aby nałożyć 3 warstwy ale efekt jest wart poświęconego czasu. recenzji nie było ale na pewno kiedyś się pojawi.


Too Faced Shadow Insurance Glitter Glue - małe cudo które sprawiło, że praca z brokatem przestała być koszmarem. Dzięki temu klejowi zaczęłam nawet częściej sięgać po paletę NAKED2 i ogarnęłam te koszmarnie sypiące się cienie :) Recenzji nie było ale z pewnością się pojawi.


theBALM Bahama Mama- puder brązujący, który okazał się strzałem w dzieciątkę. Używam go od lutego 2014 i nadal nie zmieniłam o nim zdania. W blogosferze również ma już swoje zasłużone miejsce, Ja o nim pisałam TUTAJ.


Clinique Brush-on creal liner 02 true black - absolutny must have, najlepszy z najlepszych. Od dwóch lat nie znalazłam lepszego produktu w tej kategorii. Niesamowicie napigmentowany, trwały, bajecznie kremowy i wszechstronny. Najlepsze w nim jest to, że w słoiczu absolutnie nie zasycha, jest jak masełko do samego dna. Recenzja TUTAJ.


Anastasia Beverly Hills Contour Kit Palette - w 2014 coraz liczniej zaczęły się pojawiać i to przeróżnych firm palety do konturowania. Tradycyjne brązery powoli odchodzą do lamusa, jedynie latem ocieramy z nich kurz. Ten rok będzie obfitował w tego typu zestawy pudrów, już mam nawet kilka na oku, m.in nowość Kat von D, Laura Mercier, Tarte czy Becca :P Jednak Contour Kit bezapelacyjnie podbił moje serce, więcej o niej możecie przeczytać TUTAJ. I uwaga mam jedną dla Was, już wkrótce będzie do zgarnięcia na blogu :)


Anastasia Beverly Hills Dipbrow Pomade w odcieniach Taupe i Dark Brown. Dark Brown zdecydowanie bardziej uniwersalny, sprawdza się u blondynek i brunetek. Wszystko zależy od  ilości jaką aplikujemy na skórę. Świetne pomady, bez których aktualnie nie wyobrażam sobie makijażu brwi. Na posta zapraszam TUTAJ.



Lakiety OPI w odcieniach Koala Bear-y i Big Apple Red - skradły moje serce głównie za sprawą pięknych odcieni. Paznokcie maluję "od święta" jednak kiedy już to ma miejsce najczęściej sięgam własnie po jeden z nich.


To produkty, które polecam Wam serdecznie i sama również sięgam po nie z wielką przyjemnością. Życzę wszystkim i sobie również aby ten rok 2015 również obfitował w fanastyczne nowości, przepiękne LE i aby bubli było jak najmniej :) Najlepszego!

Tradycyjnie zapraszam i w tym roku na:

Instagram   ||   Facebook   ||  Bloglovin'

Ulubieńcy roku 2014 PIELĘGNACJA || Beauty Favorites 2014

$
0
0
Jeśli chodzi o pielęgnację to  w minionym roku znalazłam kilka fajnych perełek i sądzę, że zostaną ze mną i na kolejny zwłaszcza, że poczyniłam spore zapasy. 
Zatem bez zbędnego przeciągania zapraszam do krótkiego przeglądu :)




The body Shop Camomile masło do demakijażu - moje absolutne cudo i odkrycie tego roku. Genialnie zmywa każdy rodzaj makijażu. Dzięki niemu zrezygnowałam z OCM. Poza tym jest mega wydajne, na recenzję zapraszam TUTAJ.
Bourjois Express Cleansing Wipes - chusteczki do demakijażu, delikatne i skuteczne. Zawsze pod ręką. Pierwsze chustki, które nie wywołały u mnie podrażnienia oczu. Uwielbiam je.
Estee Lauder ANR krem pod oczy - ja nie wiem czemu jeszcze nigdy nie wspominałam o tej serii na blogu. Uwielbiam wszystkie produkty a serum do twarzy znalazło się w ulubieńcach w ubiegłym roku mimo, że cenię je od lat. Pielęgnacja ANR to legenda w mojej pielęgnacji, zawsze wracam :)


Tołpa Dermo Face płyn micelarny - zdecydowanie mój faworyt, przetestowałam ich sporo i jednak zawsze wiernie wracam do tego. Dla mnie jest po prostu dobry.
Macadamia Healing Oil Spray- cudo w butelce, mieszanka olejków i lotnych silikonów, które sprawiają, że moja czupryna nagle odzyskuje blask. To już kolejna butelka i poraz kolejny w ulubieńcach. Moje must have ;) Recenzja TUTAJ.


GoArgan+ Ogórecznik olejek do twarzy - świetna mieszanka o boskim zapachu. Jednak olej arganowy sprawdza się u mnie wyjątkowo dobrze. Będę wracać bo ten zapach uzależnia :)
ACURE olej marula - kolejny olej, który podbił moje serce. Recenzja TUTAJ.
ORGANIQUE Anti - Age maska do włosów - świetna maska, trochę kiepska wydajność jednak działanie mi to wynagradza. Z pewnością i w tym roku będę wracać ;)
Bath & BodyWorks -bardzo je polubiłam i towarzyszą mojej rodzinie już ponad rok. Zapas na 2015 też jest zrobiony. Nie wysuszają i pięknie pachną. Recenzja TUTAJ.


Bioderma Matricium - mój ratunek na podrażnioną skórę, już kilka razy ratował mnie z opresji. Będę wracać na pewno. 


Clarisonic Mia2 - szczoteczka, która zmieniła moje mój wieczorny rytuał. O szczegółach można poczytać w TYM poście. Dodam tylko, że równie wazne miejsce zajmuje szmatkaz mikrofibry Jan Niezbędny, którą używam przy demakijażu masełkiem TBS.

Bo ulubieńców mogłabym także zaliczyć maseczki LUSH i czyścik Angels on bare skin - do którego wracam zawsze przy okazji zakupów. 
Podczas wakacji ogromne wrażenie wywarło też na mnie serum Auriga Flavo - C - z pewnością również latem do niego wrócę. 

Zauważyłam, że w 2014 znacznie mniej sięgałam po półprodukty, częściej po gotowe mieszanki olejowe lub sera - to one zdominowały moją pielęgnację. Kilka miesięcy używałam świetne serum Kiehl's Midnaht Recovery jednak na ten moment nie planuję powrotu.

To chyba tyle do zobaczenia w ulubieńcach roku za 365 dni.
Dajcie znać jeśli coś Was zainteresowało lub znacie, chętnie poczytam :)

Dziękuję Kochani :)

$
0
0

Po prawie czterech latach blogowania po raz pierwszy trafiłam do brązowej pięćdziesiątki najpopularniejszych polskich blogów kosmetycznych. Nie ukrywam, że jestem bardzo szczęśliwa. Świetna motywacja na cały rok 2015. Cieszę się, że blog i treści w nim zawarte Wam się podobają a stali czytelnicy zagladają tu systematycznie.
Bardzo cieszy mnie ten ranking bo co roku odkrywam nowe fantastyczne blogi o których nie miałam pojęcia. A autorce tej listy serdecznie gratuluję i podziwiam za trud przy jej tworzeniu.

Dziękuję Wam, ściskam mocno :))

MAKEUP: piękny turkus i granat | Propozycja na karnawał :)

$
0
0
Dzisiaj makijażowa propozycja na wieczór a może i nawet na bal karnawałowy. Jest kolorowo i z lekkim dymkiem. Ja w Sylwestra nigdzie nie byłam ale na bal karnawałowy chętnie się wybiorę :)
Lista kosmetyków:
większość było na blogu więc podlinkowałam:
Twarz:
Oczy:
- cienie Sleek niebieskości z różnych palet
- tusz Max Factor Masterpiece Max
- rzęsy Ardell Demi Whispis
- kredka Urban Decay czarna
Usta:








Miłego wieczoru :)

Moje włosy, cięcie i pielęgnacja - UPDATE :)

$
0
0
Dzisiaj głównie aktualizacja aktualnej długości i krótko o pielęgnacji :)
Moje włosy od kilkunastu tygodni dosłownie prosiły się o podcięcie końcówek. Przyznam się szczerze, że głównie z mojej winy bo trochę je zaniedbałam. Nie ukrywajmy szybkie mycie i odżywka nałożona na dosłownie 2 min. cudów nie zdziała. A tak własnie wygladała moja rutyna jeśli chodzi o mycie. 
W tym roku postanowiłam się przyłożyć do pielęgnacji włosów i poświęcić im troszkę więcej uwagi. Co z tego wyjdzie czas pokaży, bynajmniej marzy mi się odzyskać długość i witalność z przed 1,5 roku. Uwielbiam mieć włosy do pasa, takie miałam odkąd pamiętam i dobrze się z taką długością czuję zatem trzymajcie kciuki aby szybko odrosły :)
A to stan po cięciu trzy dni temu...




Fryzjerka ścieła mi całkiem sporo, a dokładnie wszyszystkie końcówki, które były wsześniej pocieniowane i póóźniej uległy zniszczeniu. Stwierdziłam, że jednak najłatwiej dbać o końce, kiedy włosy mają jednakową długość.

Pół roku wcześniej...  (relacja z tej wizyty)


Jednak ostatecznie marzy mi się powrót do prostych długich do pasa. Miałam z nimi najmniej kłopotu a warkocz z takich włosów był gładki i gruby :)

Tu dzieło mojej siostry i efekt po :)


Rok temu i więcej ...


Dwa lata temu ...  (post)


Do czesania nadal używam szczotek TT, aktualnie kupiłam trzecią, bo niestety po kilku latach nie nadają się już do użytku. Pierwsza czarna szczotka TT poszła do kosza :/ Ostatnie porównanie i recenzja była TUTAJ.

Aktualnio polubiłam się z szamponem Organix Kukui Oil - pięknie wygładza włosy a czesanie nie jest koszmarem.


Co do masek i odżywek to aktualnie czekam na zamówienie Shea Moisture a w łazience mam jeszcze maskę regeneracyjną  Moroccan Oil, Organique, amerykańską wersję Aussie, czarną odżywkę Balea i kilka produktów do włosów Yves Rocher. Lubię bardzo olejek Macadamia Healing Oil (recenzja). Planuję też wrócić do ich maski, bo bardzo ją lubiłam.



Od lat nie farbuję włosów u fryzjerów. Kolor to dzieło mojego domowego farbowabowania aktualnie od chyba roku L'Oreal PRODIGY. Odcień blondu na zdjęciach wychodzi zazwyczaj mocno przekłamany, czasami wręcz kurczakowy, gdy pokazuję makijaż :/ W rzeczywistości wygląda na szczęście inaczej :)


I to byłoby na tyle. Raczeju już na ten rok nie planuję większych cięć poza podcinaniem końcówek.
Co do pielęgnacji na pewno włączę też oleje, teraz używałam ich "od święta" i nadal poszukuję tego naj, naj. Z pewnością pojawi się tez kilka nowych szamponów i odżywek, idą u mnie jak woda ;)

Miłego wieczoru kochani przy światełku do nieba :)

MAKEUP klasycznie czyli red lips | Glamour

$
0
0
Ten makijaż już dobry tydzień wisi na Facebooku i właściwie sama nie wiem czemu go tutaj nie wrzuciłam. Zatem nadrabiając zaległości tradycyjnie poniżej lista kosmetyków i kilka zdjęć :)
Dodam tylko, że ja i czerwona szminka to zestawienie tak często spotykane jak zaćmienie słońca, zatem fani czerwonych ust cieszcie się i napawajcie widokiem bo nie wiem kiedy to się powtórzy :P
A tak poważnie, to ciągle się nie mogę do tej czerwieni przekonać, ale może może kiedyś kto wie...

Użyte kosmetyki:
Twarz:
- Revlon Powder Blush 007 Melon - Drama / Melondrame
Oczy:
- cienie Urban Decay NAKED2 i Sleek MakeUp Storm
- tusz Max Factor Masterpiece Max
- rzęsy Ardell Demi Whispis
- kredka Max Factor nr 90 cielista
Usta:
- Rimmel Lasting Finish by Kate nr 22 Rossetto






MEGA rozdanie, wygraj CONTOUR KIT Anastasia Beverly Hills :)

$
0
0
Marka Anastasia Beverly Hills w Sephora Polska ma pojawić się już na wiosnę tego roku. Nie musisz czekać do marca :)
Już dzisiaj mam dla Wszystkich moich czytelników kolejną wspaniałą nagrodę tej marki. Poprzednio do zgarnięcia był set do oczu i brwi, tym razem kultowa już paleta Contour Kit - gotowe wydanie klasyczne. 
Zawiera ono takie pudry jak: Havana, Java, Fawn, Banana, Vanilla, Sand.  

Recenzję tej palety możecie zobaczyć na moim blogu TUTAJ. Naprawdę warto mieć ją w swojej kosmetyczce :-)





Aby wziąć udział:
  • wypełnij formularz podając odpowiednie dane
  • bądź publicznym obserwatorem bloga stellalily.pl
  • polub mnie na Instagramie lub Facebooku :)
  • udostępnij info. o tym rozdaniu na dowolnym portalu społecznościowym lub na swoim blogu (+5 losów)
  • podaj swój nik pod którym obserwujesz mojego bloga :)
Rozdanie trwa do Walentynek czyli do 14 lutego 2015 roku, do północy :)
Po tym czasie w przeciągu trzech dni wylosuję szczęściarza. 
Sponsorem nagrody jestem ja, rozdanie nie podlega ustawie o grach losowych.

Życzę wszystkim fantastycznej zabawy :)


Krem pod oczy, kiedy? Estee Lauder Advanced Night Repair Eye | krem legenda

$
0
0
Seria Advanced Night Repair pojawiła się w mojej pielęgnacji dobre kilka, jeśli nie kilkanaście lat temu. Dostałam kilka próbek i przepadałam. 
Ta seria Estee Lauder to czarny koń tej marki. Uwielbiam serum do twarzy i z czasem polubiłam także ten krem pod oczy. Fenomen tego produktu na pewno nie wynika z opakowania, które cieszy oko a najzwyczajniej w świecie z dobrego działania kosmetyku.
Jak się u mnie sprawdził przekonacie się czytając dalej... :)
Dodam tylko, że nie miałam nowego ANR II więc moje informacje odnoszą się tylko do starej wersji.



Formuła ANR ma za zadanie intensyfikować nocy potencjał regeneracyjny skóry tak aby odzyskała ona młodzieńczy blask. Krem jest idealny do wszystkich objawów starzenia się skóry, ochrony przed powstawaniem nowych oznak starzenia się skóry; przeciwdziałania szarzeniu i suchości, przeciwdziałania opuchnięciom i liniom i przeciwdziałania cieniom pod oczami.
Więcej informacji można poczytać na stronie marki włącznie z opisem składników aktywnych dlatego nie będę tutaj powielać informacji, wiemy gdzie szukać :)


Krem a właściwie kremo-żel zapakowany w plastikowy słoiczek, którego kształt niestety nieco utrudnia wydobycie go jeśli dobijamy już dna. Zapach podobny do całej serii, uzależniający i wyjątkowy jak dla mnie. Ja go uwielbiam :)
Krem wypakowany jest silikonami więc aplikacja pod oczami to czysta przyjemność, rozprowadza się gładko i przyjemnie. Nie podrażnił mi oczu, nie wywołał uczulenia.
Ja stosowałam go na noc zgodnie z zaleceniem a czasem także i na dzień pod makijaż, tam również się sprawdza.


Producent nigdzie nie wspomina o magicznym cofaniu czasu, bynajmniej ja tego nie widziałam. Zapewnia za to, że nasza skóra podczas stosowaniu tego kremu nie ulegnie pogorszeniu. Estee Lauder umie zatrzymać czas. I o to chodzi :) Dlatego ja po raz pierwszy sięgnęłam po przeciwzmarszczkowy krem pod oczy kiedy na mojej twarzy rządziły jeszcze pryszcze a było to dobre kilkanaście lat temu. Nie żałuję tej decyzji bo z perspektywy czasu wiem, że było warto. Aktualnie na wiek 35+ czuję, że nie jest źle i widzę to w lustrze :) Nie retuszuję zdjęć w Photoshopie, nie ukrywam niczego. Widać drobne linie mimiczne ale nie są to jeszcze głębokie zmarszczki. Z tymi walczę na czole :/ Na razie bezskutecznie.
Jeśli chodzi o opuchnięcia i cienie pod oczami to tu jest różnie. Moje powieki mocno opadające mają dużą skłonność do puchnięcia i czasami rano, gdy mało śpię wyglądam jak mops. Ale na szczęście szybko to mija. Z cieniami nie mam specjalnie wielkich problemów i nigdy nie miałam. Warstewka tłuszczyku w dolinie łez i pod okiem jest u mnie dość spora więc naczynia krwionośne i kości nie prześwitują mocno przez cienką skórę pod oczami. Oby jak najdłużej ten stan się zachował. Nie wiem jak sprawa wyglądałaby, gdybym nie używała kremów przeciwzmarszczkowych... Możliwe, że było by gorzej. A może jest to zasługa dobrych genów, naprawdę nie wiem :)



Podsumowując uważam, że naprawdę warto sięgać po porządne kremy przeciwzmarszczkowe i traktować nimi okolicę dookoła oczu. Nie należy czekać, aż pojawią się pierwsze zmarszczki. Wtedy jest już zazwyczaj za późno na kremy, które niestety nie mają takiej mocy sprawczej jak żelazko. Wiem, że producenci sugerują nam pewne normy 40+ 50+ i więcej. Dyktując niejako kiedy mamy używać danego kremu. Jednak uważam, że nie metryka wyznacza i ocenia wiek naszej skóry. Tu naprawdę może być różnie. Wiele razy widziałam dwudziestoparolatki ze zmarszczkami pod oczami jak u babci 65-letniej. Przykre, ale tak się zdarza. 
Wracając do kremu to jak najbardziej polecam, bez względu na wiek. Działa delikatnie a efekty  są naprawdę zauważalne przy dłuższym stosowaniu. Myślę, że jeszcze będę do niego wracać bo strasznie jestem ciekawa tej wzbogaconej nowej wersji.
Jeśli macie porównanie koniecznie dajcie mi znać :)

Na koniec zapraszam na Walentynkowe rozdanie z paletą Contour Kit Anastasia Beverly Hills:)


Estee Lauder Pure Color cień do powiek Iridescent Violet

$
0
0
Sporadycznie sięgam po pojedyncze cienie do powiek, jednak mam w swoim arsenale kilka, które bardzo lubię. Jednym z nich jest cień marki Estee Lauder Pure Color w odcieniu Iridescent Violet o wykończeniu satynowym.
Zdjęć będzie sporo, bo wg mnie warto się mu przyjrzeć. Odcień piękny, niespotykany. A same cienie tej marki naprawdę są warte uwagi. 




Samo opakowanie wg mnie jest śliczne i cieszy oko. Co do cienia to ma bardzo dobrą pigmentację i świetnie trzyma się na obojętnie jakiej bazie (ja nadal używam NARS (recenzja). Dobrze trzyma się pędzla i genialnie miesza i rozciera z innymi cieniami. Myślę, że z czasem na pewno przygarnę jakieś inne odcienie z tej serii bo naprawdę są warte bliższego zapoznania.










Na koniec przypominam o rozdaniu :)
Zostało jeszcze kilka dni, więc zapraszam TUTAJ :)


MAKEUP Fioletowa kreska :)

$
0
0
Szperałam dzisiaj w kuferku i znalazłam metaliczny fioletowy eyeliner marki Golden Rose. Leżał tak sobie zapomniany, do dzisiaj... Stwierdziłam, że dam mu szansę i zobaczymy co jest wart. Okazał się całkiem porządnym kosmetykiem, choć ja nie lubię kosmetyków w takiej formie. Zdecydowanie preferuję oddzielny pędzelek do eyelinera. wyjątkiem jest eyeliner Kat von D dla mnie absolutne cudo:) Zatem na szybko zmalowałam takie oko i poniżej wrzucam listę kosmetyków...

Twarz:
- róż Bourjois nr 33
Oczy:
- cienie MAC Vanilla i Pink Freeze
- cień INGLOT 456
- tusz Max Factor Masterpiece Max
- rzęsy Ardell Demi Whispis
- baza pod cienie Laura Mercier / pink base
- kredka Max Factor nr 90 cielista
- eyeliner Golden Rose Style Liner Metalic nr 10
Usta:
- szminka Rimmel Airy Fairy nr 070





Lubicie kolorowe kreski? Ja chyba zaczynam się przekonywać :)
Na koniec zapraszam na rozdanie TUTAJ, naprawdę warto...


Duet idealny: OPI Koala Bear-y i BOURJOIS Rouge Edition Velvet 05 Ole flamingo!

$
0
0
Dzisiaj coś czego na tym blogu chyba ze świeczką szukać :) Mam na myśli oczywiście lakier do paznokci. A ten, który chcę Wam pokazać znalazł się w ulubieńcach roku 2014 - pisałam o tym tutaj.
Z racji tego, że moje paznokcie są wiecznie w stanie tragicznym o skórkach nie wspomnę to naprawdę gratka, że wreszcie pierwszy raz w tym roku pomalowałam paznokcie. 
Tak na marginesie, to jeśli znacie jakieś środki przeciwdziałające konkretnie rozdwajaniu się paznokci to proszę o rady, chętnie poczytam. Co do pękających do krwi skórek to naprawdę próbowałam wszystkiego i czasami są takie dni, że skóra dookoła paznokcia wygląda jak pocięta żyletką. Coś okropnego :/
Wracając do tematu poniżej fotki jednej z moich ulubionych szminek: Bourjois Matte Finish nr 05. Odcień jest naprawdę nietypowy, niby czerwień ale ze zdecydowanym mocnym chłodnym różowym podtonem. Idealna dla blondynek i nie tylko.
Podobny jeśli nie wręcz identyczny odcień ma właśnie lakier O.P.I. Koala Bear-y.




Powiem szczerze, że bardzo trudno było mi oddać realny odcień tego lakieru. Na zdjęciach poniżej widać jak zmienia się w zależności od rodzaju światła. Fotki robiłam o różnych porach dnia w świetle dziennym i sztucznym. No ale chyba tak już jest z każdą czerwienią.
Lakier na moich paznokciach trzyma się przyzwoicie, w stanie zdatnym do noszenia ok. cztery dni.
Uwielbiam taki odcień różo - czerwieni. Na ustach błyskawicznie ożywia twarz na paznokciach sprawia, że nie jestem w stanie oderwać od nich oczu :) Kojarzy mi się z wakacjami, słońcem. Lato wróć...









Na koniec zapraszam oczywiście na moje rozdanie.
Do zgarnięcia kultowa już Contour Kit Anastasia Beverly Hills, szczegóły TUTAJ :)


Viewing all 267 articles
Browse latest View live